Magdalena Iwanowska, Adam Włodarczyk
Na początek zastrzeżenie – poniższe przemyślenia przedstawiamy w oparciu o doświadczenia własne oraz osób, z którymi współpracujemy i współpracowaliśmy w domenie badań komercyjnych (sponsorowanych przez przemysł farmaceutyczny). Tym niemniej sądzimy, że w dużej części stosować się one mogą do badań akademickich/niekomercyjnych, z tą jednak różnicą, że motywacja badaczy akademickich co do zasady jest przesunięta w stronę własnych zainteresowań naukowych czy chęci współautorstwa dobrej publikacji naukowej wynikającej z danego badania. Może mieć to – siłą rzeczy – niebagatelny wpływ na tempo rekrutacji i szeroko pojęte zaangażowanie w prowadzenie (a nierzadko i samą koncepcję/projektowanie) badania klinicznego.
Wydajność, perfekcja czy coś jeszcze?
Wybór ośrodków badawczych jest jednym z podstawowych praw i obowiązków sponsora badania (realizowanym siłami własnymi albo poprzez organizację prowadzącą badania kliniczne na zlecenie, CRO). A priori sponsorowi zależeć powinno na ośrodkach wydajnych (szybka rekrutacja pacjentów i ich przeprowadzenie przez badanie) i perfekcyjnych pod względem jakości danych klinicznych (doświadczonych w danym wskazaniu klinicznym, metodologii i logistyce badawczej, postępujących etycznie itd.). Nie jest jednak tajemnicą, że niekiedy liczą się też inne względy. W przypadku badań komercyjnych sponsor może chcieć pozyskać do roli badaczy lekarzy – liderów opinii (profesorów, prezesów towarzystw naukowych itd.) licząc, że ich zaznajomienie się z nową technologią medyczną (badanym lekiem czy wyrobem medycznym) ułatwi zaznajamianie się szerszych kręgów lekarzy (czy innych zawodów medycznych) z danym produktem w przyszłości, gdy wejdzie na rynek. A lider opinii niekoniecznie musi okazać się dobrym badaczem.
Co z „czarnymi listami” ośrodków/badaczy?
© 2022 Wszystkie prawa zastrzeżone